O tej stronie

Jestem Vika Veličkaitė, studiowałam historię na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie. W 2013 roku rozpoczęłam doktorat, mając nadzieję opracować pracę naukową na podstawie dziennika Michała Kazimierza Radziwiłła Rybeńki. Zakres rękopisu i jego ograniczona dostępność (przechowywany w Warszawie, w Archiwum Akt Dawnych, na mikrofilmach, które można było fotografować, i potem już te zdjęcia czytać i to znacznie utrudniało czytanie) stanowiły duże wyzwanie. Samo przeczytanie zajęło mi rok. Dziennik okazał się skomplikowany – od całkowicie suchego rejestrowania własnych przemieszczeń, trudnych do odczytania, do niespodziewanych objawień ukrytych między wierszami. Po przeczytaniu zabrakło mi jednak doświadczenia, by zrozumieć, jak podejść do tego źródła przy przygotowaniu doktoratu. Byłam daleko za harmonogramem i kompletnie nie wiedziałam, jak ratować sytuację, aż nie porozmawiałam z kierowniczką katedry historii na Uniwersytecie WW, Vaidą Kamuntavičiene. To właśnie ona dostrzegła w dzienniku potencjalną możliwość zbadania pobożności magnata. Musiałam więc ponownie przeczytać cały dziennik, notując wszelkie przejawy jego religijności. Zrozumiałam, w którą stronę powinnam kierować swoje badania, ale wtedy skończył się mój czas studiów. Nie zdążyłam. To był dla mnie ogromny cios. Zostałam sama, bez doktoratu, bez pracy, bez perspektyw – porażka. Aby utrzymać jakość życia, znalazłam pracę, a wieczorami i w weekendy pisałam swoją dysertację. Nie po to, by ją obronić, ale by odpowiedzieć na pytania, które mnie interesowały, pisałam ją jak diariusz swoich obserwacji. Znalazłam odpowiedzi i posunęłam się dalej, aż Vaida przypadkiem nie zapytała mnie o los moich badań po 5 latach. Wysłałam jej brudnopis, który przeczytawszy Vaida zainspirowała mnie do jego obrony. Prawie sfinalizowałam bardzo osobisty tekst swojej dysertacji i wróciłam na uniwersytet, by obronić go jako eksternistka. Teraz czekam na zredagowany tekst, który będę bronić jesienią. I nastała pustka… Poświęciłam wiele lat swojego wolnego czasu temu badaniu i nagle się skończyło. Dlatego, po krótkiej przerwie, postanowiłam kontynuować pracę nad dziennikiem, chociaż nie jest to związane z moją profesjonalną działalnością. Stworzyłam tę stronę z zamiarem publikowania transkrypcji diariusza, moich komentarzy do nich, być może samej dysertacji, oraz innych informacji związanych z tym tematem. Zdecydowałam się robić tę stronę po polsku, jako języku autora diariusza, ponieważ tłumaczenie maszynowe bardzo się rozwinęło. Jednak język Polski jest dla mnie obcym. Będę również wdzięczna za wszelki feedback i pomoc (od zwrócenia uwagi na literówki, po linki do nowych artykułów na temat) przy pracy nad tym źródłem. Napisz do mnie.